choć zwykłą szarą ludzką mam postać
przecie wśród braci mych chodzę tysięcy
jak w pustce ogromnej i nie mogę sprostać
myślom mym żałosnym załamując ręce
widzę tę potworną bezduszną głupotę
tępy bieg myśli bez treści bez celu
tak ciągle z dnia na dzień odwalić robotę
a później do żarcia i spać przyjacielu !
och, co za okropną fatalną mam duszę
lepiej by mi było do stada podobnym
bezmyślnie iść w życie, lecz ja myśleć muszę
jak złodziej tajemnie kradnący bo głodny
serce szarpać zadawać katusze
skronie siwe wiatrem studzić chłodnym